
24 lipca br. w godzinach popołudniowych dwóch turystów (jeden z nich niosący dwa plecaki: z przodu i z tyłu) wędrujących zielonym szlakiem z Góry Zamkowej w stronę
polany Kosarzyska w rejonie Ligarek schodzi ze szlaku chcąc obejrzeć z góry Przełom Pieniński. Stojąc nad 300-metrowym urwiskiem jeden z nich, właściciel dwóch
plecaków, nagle traci równowagę i spada w dół koziołkując stromym, kamienistym zboczem i odbijając się od licznych progów skalnych. Przestraszony i zdezorientowany
kolega szuka ścieżki koło urwiska żeby zejść w dół. Schodzi, trzymając się rosnących w żlebie krzewów. Udaje mu się dotrzeć do przyjaciela, który spadając
zaklinował się w niebezpiecznych miejscu obok leżącego w żlebie konara. Resztką sił przeciąga kolegę na bok i zabezpiecza. Zapada zmierzch...
Ok. godziny 20:00 za pomocą telefonu komórkowego alarmuje Policję, która przekazuje wiadomość do Grupy Podhalańskiej GOPR. Ratownicy wyruszają w rejon wypadku. Nawiązują łączność telefoniczną z kolegą poszkodowanego, prosząc aby wydostał się o własnych siłach na szlak i czekał na ratowników celem wskazania miejsca, gdzie znajduje się poszkodowany. Niestety spotkawszy grupę ratowników zdezorientowany nie potrafi wskazać, gdzie leży ranny. Dopiero po chwili uspokaja się i wskazuje ratownikom żleb, do którego spadł kolega. O godz. 3:00 po długotrwałych poszukiwaniach poszkodowany zostaje zlokalizowany. Zjeżdża do niego na linach z noszami ortopedycznymi dwóch ratowników, którzy udzielają mu pomocy. Zachodzi podejrzenie urazu kręgosłupa. Ranny ma złamane lewe przedramię, uraz kolana, rany cięte głowy, ranę kłutą pleców (spadając nabił się na wystający drąg) oraz podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Poszkodowany zostaje unieruchomiony na desce ortopedycznej. Tą samą drogą, w dół żlebu zjeżdża na linach następna dwójka ratowników z noszami Ferno, w których ranny turysta zostaje przetransportowany przez ponad 200 m stromym żlebem do szczytu ściany za pomocą lin i bloczków, a następnie na polanę Kosarzyska. Tam o godz. 9:17 zostaje podebrany za pomocą długiej liny do śmigłowca Sokół i w podwieszonych noszach asekurowany przez dwóch ratowników TOPR przetransportowany do Krościenka, gdzie zostaje włożony do śmigłowca i przewieziony do szpitala.
Nocna akcja w trudnych warunkach ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR zakończyła się sukcesem - turysta został uratowany. Prawdopodobnie życie poszkodowanego ocaliły dwa plecaki, które zamortyzowały upadek i ochroniły go przed groźnymi dla życia urazami. W tej niebezpiecznej trwającej ponad 14 godzin akcji wzięło udział 30 ratowników GP GOPR i załoga śmigłowca TOPR.
Ok. godziny 20:00 za pomocą telefonu komórkowego alarmuje Policję, która przekazuje wiadomość do Grupy Podhalańskiej GOPR. Ratownicy wyruszają w rejon wypadku. Nawiązują łączność telefoniczną z kolegą poszkodowanego, prosząc aby wydostał się o własnych siłach na szlak i czekał na ratowników celem wskazania miejsca, gdzie znajduje się poszkodowany. Niestety spotkawszy grupę ratowników zdezorientowany nie potrafi wskazać, gdzie leży ranny. Dopiero po chwili uspokaja się i wskazuje ratownikom żleb, do którego spadł kolega. O godz. 3:00 po długotrwałych poszukiwaniach poszkodowany zostaje zlokalizowany. Zjeżdża do niego na linach z noszami ortopedycznymi dwóch ratowników, którzy udzielają mu pomocy. Zachodzi podejrzenie urazu kręgosłupa. Ranny ma złamane lewe przedramię, uraz kolana, rany cięte głowy, ranę kłutą pleców (spadając nabił się na wystający drąg) oraz podejrzenie wstrząśnienia mózgu. Poszkodowany zostaje unieruchomiony na desce ortopedycznej. Tą samą drogą, w dół żlebu zjeżdża na linach następna dwójka ratowników z noszami Ferno, w których ranny turysta zostaje przetransportowany przez ponad 200 m stromym żlebem do szczytu ściany za pomocą lin i bloczków, a następnie na polanę Kosarzyska. Tam o godz. 9:17 zostaje podebrany za pomocą długiej liny do śmigłowca Sokół i w podwieszonych noszach asekurowany przez dwóch ratowników TOPR przetransportowany do Krościenka, gdzie zostaje włożony do śmigłowca i przewieziony do szpitala.
Nocna akcja w trudnych warunkach ratowników Grupy Podhalańskiej GOPR zakończyła się sukcesem - turysta został uratowany. Prawdopodobnie życie poszkodowanego ocaliły dwa plecaki, które zamortyzowały upadek i ochroniły go przed groźnymi dla życia urazami. W tej niebezpiecznej trwającej ponad 14 godzin akcji wzięło udział 30 ratowników GP GOPR i załoga śmigłowca TOPR.